To Opowiadanie jest autorstwa Atlantycki. |
---|
-Nie chciałem cię obudzić... - szepnął Kacper do Julii, budząc mnie.
-Dobra tam...- odpowiedziała mu Julia, po czym wyszli trzaskając drzwiami, co obudziło resztę. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, gdy Diana wyjęła spod poduszki butelkę z piwem.
-Wypijemy na zgodę?
Zaproponowała. Jak widać alkohol był czymś czego akurat Lucy brakowało, ponieważ zgodziła się odrazu. Mało jednak to dało Dianie, bo piliśmy nadal w ciszy, a jedna butelka to za mało, aby trzeba było "po imprezie odpoczywać". Sytuację uratowała Ange:
-Zagrajmy w butelkę!
Wszyscy się zgodzili... nawet Lucy, ale ona chciała zaczynać. Wypadło na Dianę... Lucy jak widać o to chodziło, ponieważ diabolicznie się uśmiechnęła.
-Twoim zadaniem jest... Polizać mój trampek od spodu!
Diana zgodziła się bez zastanowienia i bez emocji, jednak gdy zobaczyła spód trampka Lucy powiedziała:
-A nie ma takiego bez żyletki?
Lucy wyraźnie niezadowolona dała Dianie drugi trampek... Diana wykonała zadanie i sama zakręciła butelką. Wypadło na Lucy... Teraz Diana uśmiechnęła się tak samo jak jej "oryginał"...
-Zemszczę się za tę żyletkę, ale ja będę sprytniejsza!
Powiedziała Diana, po czym dodała:
-Musisz pocałować Kapłana!
Lucy spojrzała na mnie z obrzydzeniem, a Diana dodała:
-Z języczkiem!
Dziewczyna prawie się porzygała...
-Z-zrobię to... nie będę gorsza od mojej podróbki... A ty Kapłan nawet nie próbuj się odzywać! Bo zjesz moją wczorajszą kolację...- powiedziała Lucy. Po dłuższej chwili zaczęła mnie całować, krótko i na temat. Potem spojrzała na mnie... Teraz dopiero zobaczyłem, że ma takie piękne czarno-diamentowe oczy... Głębokie jak... jak... Yyy dobra, ale co ja piszę?!? Mam swoje zasady, a ona mnie nawet nie lubi... a to jest oczywiste! Po co ja to piszę? Przecież nie musicie tego wiedzieć! Kontynuujmy: Nasze "Gapienie się" przerwała Ange:
-Czyli się pogodziliście tak?
Oboje dobrze zrozumieliśmy o co jej chodzi... Na szczęście przed niezręczną rozmową uratowali nas Kacper i Julia, którzy przynieśli jedzenie. Diana i Ange nie mogły przy nich kontynuować tematu... Jednak nie mogły też powstrzymać uśmiechu. Tak jak zresztą ja i Lucy, jednak my nie "śmialiśmy się" tylko "się uśmiechaliśmy"...
Po śniadaniu poszliśmy na dwór. Ja, czekałem tylko, aż piwo mi się odezwie i poszedłem się wysikać. Spotkałem po drodze Izę.
-No to teraz dowiem się czegoś? - zapytałem.
-Kacper jest niedokończonym "Nad-człowiekiem". Wy też mięliście się nimi stać... jednak przez jego ucieczkę, projekt został zamknięty, a miasto zostanie zniszczone razem z "mieszkańcami". Jednak nadal jest nadzieja, Mogę was uratować. Za dwa dni przyleci helikopter po ocalałych. Pomogę wam się na niego dostać. Tylko nie mówcie nic Kacprowi. - Powiedziała Iza.
-Oczywiście... a ty też jesteś "Nad-człowiekiem"?
-Ja jestem "Nad-człowiekiem-idealnym" (powiedziała Iza z ironią). Uznali jednak, że jestem zbyt niebezpieczna... Tacy jak my regenerują swój organizm w kilka sekund. Nasz ból jest o wiele zmniejszony... Niestety większość traci głowę albo... zmienia się w "stopione zombiaki" Wedle badań tylko ja i Kacper mamy zadatki na "Nad-ludzi--idealnych", jednak on już zaprzepaścił swoją szansę... jedyne co ma, to niewrażliwość na jakikolwiek ból... nawet czyjś... Po jakimś czasie, to zaczyna narastać. U mnie też, dlatego chce wam pomóc dopóki mam jakiekolwiek współczucie... A teraz kończ już sikać, bo ile można czekać... - Zażartowała Iza...
Gdy dołączyłem do gromadki zobaczyłem, że Diana biegnie w kierunku "Stopionej twarzy", a Lucy próbuje ją zatrzymać, pomogłem jej. Wtedy Kacper coś jej powiedział, ale nawet mnie to nie obchodziło... myślałem tylko o tym co powiedziała mi Iza... do momentu, aż Lucy powiedziała:
-Nawet nie myśl o naszym pocałunku, jasne!
-C-co? aha... jak chcesz...
odpowiedziałem z obojętnością.
-A co, nie podobało ci się? Lucy nie umie całować? - wtrąciła się Diana...
-Co?!? Ja nie umiem?! JA!?! Kapłan, powiedz jej, że się myli!
-Że się myli...- powiedziałem półżartem... Wtedy Diana zaczęła się śmiać, co wręcz zagotowało Lucy.
-Jak tamto ci się nie podobało, to zobaczymy co z tym! - po czym zaczęła mnie całować... tym razem długo... po czym spojrzała na mnie z lekkim uśmieszkiem, który zaraz jej zszedł.
-Jak to ci się nie podobało, to jesteś mnichem! - powiedziała Diana, na co ja po dłuższej chwili odpowiedziałem:
-Nie umiem opisać tego pocałunku...
Wtedy usłyszeliśmy dźwięk przecinania gardła... Kacper wrócił i nawet nie widząc zmiany scenerii, powiedział:
-Zabiłem go. Możemy iść dalej...